keicam pisze:kris_pp pisze:Ja nie jestem specem w tej dziedzinie, ale trener mnie uczył że łokieć przed uderzeniem powinien być w miarę blisko tułowia. Kąt w łokciu ok. 90. Nie powinno się uderzać na wyprostowanej ręce w łokciu.
Wg mnie najpiękniejszy fh (Federer) i najdziwniejszy (Nadal) w męskim tenisie jest grany na prostym łokciu "daleko od tułowia"!
On nie jest Federerem, stąd po pierwsze potrzebuje odrobiny miejsca do skorygowania punktu uderzenia, bliżej lub dalej ciała, jak będzie to robił na pełnym zasięgu to wyciągnie sobie rękę gdy będzie potrzebował sięgnąć dalej czy trafi w pobliżu ramy generując niepotrzebne drgania?
Federer nie rozpoczyna jak mi się wydaje (dawno nie oglądałem SSM) a tylko prowadzi rakietę takim torem że kończy kontakt z piłką na pełnym zasięgu, ale jeszcze raz muszę spojrzeć. Natomiast "skrzydełko" przyklejone do tułowia a la Radwańska jest dla mnie defektem technicznym.
Z tego co zwróciłem uwagę u Fedziora i to jest to co go właśnie wyróżnia i na co mało osób zwraca uwagę to to że on wyprowadza pętlę dość blisko tułowia i w miarę zbliżania do styku z piłką ta pętla powiększa zasięg co powoduje że patrząc z przodu od przeciwnika ruch główki rakiety jest jakby po linii prostej. To jakby celować przez muszkę i szczerbinkę.
Dobra, ale każdy mechanik teraz powie, że jak w trakcie obrotu zwiększać promień prowadzenia jakiegoś przedmiotu to będzie spadała prędkość kątowa (w domyśle dynamika).
Tak, ale do pewnego momentu, bo jak już wspomniałem sam kontakt z piłką zaczyna się na prawie pełnym zasięgu i kończy na pełnym więc już nie następuje zwiększanie promienia, nastąpił spadek dynamiki ruchu obrotowego a zaczyna się jej przyrost bo zaczyna się już samoczynnie ruch ściągnięcia ręki do tułowia dla późniejszego wyhamowania, a cała dotychczasowa energia kinetyczna całego ciała jest przekazana główce rakiety, której przyspieszenie gwałtownie rośnie.
U Nadala jest to inaczej, ale teraz zmykam do pracy.