Tak jak już pisałem - przybyłem, przegrałem ( wszystko
), wróciłem
. Przy okazji moja aura lekko się poprzestawiała, ale czasem człowiek musi, bo się udusi
. Żal mi tylko biednego Widgeta, który też pewnie trochę chciałby sobie pofolgować, ale po moich "wybrykach" nie wiedział za bardzo, jak się za to zabrać
.
W pierwszym meczu zagrałem całkiem nieźle, ale Szuma będąc nawet w słabszej dyspozycji okazał się nie do przejścia. Meczyk był jednak naprawdę ciekawy, dużo fajnych wymian, bez kunktatorstwa ( no, może ja przyciśnięty do muru odgrywałem jakieś farmazony
) . Szuma potrafi przywalić serwisem, tym bardziej jestem zadowolony, że potrafiłem zagrać kilka wygrywających returnów. Zabrakło chłodnej głowy, żeby z 5:8 dociągnąć do tajbreka, skończyło się na 7:9. Ciąg dalszy niezłej dyspozycji serwisowej, niewiele błędów, chociaż w jednym z gemów zrobiłem trzy pod rząd
. Szuma był tym tak zafascynowany, że pozwolił mi tego gema wygrać
.
Po meczu miałem sporo czasu żeby pooglądać innych, zjeść co nieco. Ceny w knajpce na przyzwoitym poziomie, jedzenie też. Szału nie ma, ale można zjeść tanio i w miarę dobrze
.
Przed meczem w pocieszce z Widgetem załapałem się na kawałek ciepłego jeszcze sernika (
Ewcia - jak zwykle niebo w gębie ) . Podejrzewam, że to był błąd, bo w tym meczu wyglądałem, jakbym w tenisa grał od tygodnia
.
Przeszkadzało mi dosłownie wszystko - nawierzchnia, balon, piłki, powietrze, nawet własne rakiety
. Na szczęście nic się bidulkom nie stało
. Widget zagrał idealnie taktycznie i wygrał zasłużenie. Biegał skubaniec do każdej piłki i jeszcze śmiał twierdzić, że nie bardzo chce mu się biegać
. Nigdy nie lubiłem takiej "podwyższonej" gry
, dlatego pewnie jest tak skuteczna przeciwko mnie. Poza tym jakoś w pocieszkach nie mogę wykrzesać z siebie maksimum koncentracji, gram falami i wyniki są jakie są. Widget w "nagrodę" zagrał kolejny mecz z Piotrem69 i męczyli się do TB. Wiedziałem co robię, przegrywając
.
Sam obiekt bardzo fajny, temperatura pod każdym balonem inna
, momentami trochę tropikalna, ale ogólnie można wytrzymać. Pod koniec zrobiło się nawet trochę zimnawo, czyli jak słońce nie grzeje i nie ma 20 stopni to musi być tam super
.
Dzięki raz jeszcze wszystkim za spotkanie, zwłaszcza kibickom i kibicom, którym chciało się tracić czas na oglądanie tych "popisów"
.
Gratulacje dla "nowego" mistrza, ale równie zasłużone dla drugiego finalisty. Basic - tak trzymaj, z przyjemnością się wczoraj oglądało Twoją grę
.
Dzięki JCz za ogarnięcie tego wszystkiego, chyba wszyscy mieli tenisa po dziurki w nosie, bo pod koniec chętnych do zapełnienia kortów już nie było
.
Do następnego Panowie i Panie
. Pomimo marnych wyników, patalogicznej gry i niechęci do oglądania Waszej gry
- pewnie zjawię się znowu na kolejnym TFie, bo towarzysko zawsze będzie to pierwsza klasa dzięki Wam
.
Ps. Chyba przesłodziłem, kto by pomyślał po wczorajszym
.
Polubiłem czerwone badziewie...