Obi... W 2012 w Bundeslidze mistrzostwo zdobywa drużyna, której podporą są polscy zawodnicy. Nasi bramkarze grają w najlepszych klubach Europy czyli... Świata. Mamy dobrych graczy. Wymieniłeś cztery nazwiska, ja też cztery współczesne. Nie kwestionuję osiągnięć z tamtych czasów. Zwracam tylko uwagę, że gdyby myślenie wokół piłki było takie jak dziś, to by ich nie było. Jesteśmy 40 milonowym narodem i wychodzi, że nie da się z tego wybrać 25, którzy potrafią grać w piłkę? A Grecy potrafią przysłać garstkę emerytów i... osiągnąć więcej. Że nie wspomnę o maleńkiej Portugalii - tam się rodzą inne dzieci?
W tamtych latach mieliśmy szczęście, bo piłka była inna i trener z ręką do graczy i kilku dobrych zawodników potrafiło wygrać mecz. Dziś dobrze ustawieni "panowie nikt" z Danii ogrywają utytułowanych indywidualnie Holendrów. Panowie Lewandowski, Roben, ale też Ribéry czy Rooney walą głową w mur przeciętnych obrońców, których główną zaletą jest to, że po prostu są tam, gdzie powinni. Dziś niemal nie strzela się bramek z indywidualnej kiwki. Piłka to szachy żywymi ludźmi. I poza tym, że trzeba umieć wybrać dobrze pionki i mieć z czego wybierać - trzeba tez umieć tymi pionkami zagrać. Polska w tym turnieju mogła sporo, ale poległa kompletnie na polu taktyki. Tylko tyle i aż tyle dzieli nas od "złotych czasów".