Misiu kolorowy,
ale ja się tylko pytam czy po podjechaniu tych 200 m pod górę moja damowatość dozna uszczerbku , a nie czy dam radę. Do dam radę mam inny rower.
Przeprowadziłeś się gdzieś?Vivid pisze:Ppeter, ja do najbliższych kortów z domu mam około 1,5km. Droga z górki, pod górkę, znów z górki i na koniec jeszcze raz pod górkę.
Nie.PitS pisze:Przeprowadziłeś się gdzieś?Vivid pisze:Ppeter, ja do najbliższych kortów z domu mam około 1,5km. Droga z górki, pod górkę, znów z górki i na koniec jeszcze raz pod górkę.
Robię codziennie ok. 13km, z różnicą wzniesień ok. 12m, częsciowo po nieutwardzonych dróżkach (stary poligon), częściowo po ulicach. Mam po drodze sporo skrzyżowań i uliczek, z których wyjeżdzają rano zaspani jeszcze kierowcy. Muszę zatem często zwalniać i przyśpieszać, zatrzymywać się i ruszać. Czuję się na rowerze komfortowo, jeśli mogę utrzymywać stałe tempo pedałowania z (w miarę) stałym wydatkiem siłowym (naciskanie na pedały). Używam do tego najczęściej dwóch zębatek z przodu i czterech z tyłu (mam klasyczne przerzutki) - czyli de facto 8 przełożeń/biegów. Człowiek jest niewolnikiem przyzwyczajeń ... Dużo więc zależy od tego, jak jeździsz na swoim rowerze górskim. Jeśli tam nie używasz wielu przełożeń, nie będą Ci one także potrzebne w mieście. Ja bym się np. złościł, jeśli na najniższym biegu nie mogłbym wyjechać z parkinkgu (tylko musiał wyprowadzać rower). Moja małżonka, denerwowała się, że nie miała odpowiedniego biegu do jeżdżenią po deptakach/ulicach, gdzie chodzi dużo ludzi i trzeba jeździć wolno i ostrożnie, na niskim biegu - dlatego zmieniliśmy na "city bike" z 7 przerzutkami w piaście (wcześniej były 3). W MTB masz wolnobieżke, czyli wiesz jak się z tym jeździ. Brakuje Ci hamulca w torpedzie ? Będzie Ci - jeżdżąc po mieście - potrzebna wolna ręka (do czytania książki albo jedzenia loda) ? Jeśli tak, to hamulec w torpedzie !Elf pisze:I pojawił się we mnie problem - bo to są w większości rowery bez przerzutek, a ja chyba nie pamiętam czy to się w ogóle da na tym jeździć. A tak zupełnie serio - warto dopłacić drugie tyle i kupić hybrydę z kompletem przerzutek, może do jeżdżenia po mieście wystarczą trzy biegi, bo takie opcje też widziałam, a może taki rower wymaga hamowania do tyłu i już?
Czy ja w ogóle wjadę np. na wiadukt i nie będę musiała brać prysznica od razu? Serio, nie mam pojęcia... Pomocy.
Do Louboutin-ów jak znalazł.Elf pisze:Swoją drogą - coś czuję, że jak już dojdzie do zakupu, to i tak wybiorę czerwony...
To ten do hamowania "do tyłu".Elf pisze:Co to jest hamulec w torpedzie?
Tak właśnie kupowały rower moje dziewczyny, ładny czarny i z koszykiem z przodu , moje propozycje nie znalazły uznania.Elf pisze:Swoją drogą - coś czuję, że jak już dojdzie do zakupu, to i tak wybiorę czerwony...
Ale ten zakup to nie pod kątem wizyty na TF-ie? Duży, koszyk z przodu. Elf daj znać, pojadę po Ciebie.Elf pisze:Ma, ale takie całkiem bezbiegowe. Jeździłam tym i wiem, że wtedy Zegrze odpada.
I po drodze zjesz cały sernik.hokej pisze:Elf daj znać, pojadę po Ciebie.
I teraz nie jeżdżą do Zegrza ...ppeter pisze:Tak właśnie kupowały rower moje dziewczyny, ładny czarny i z koszykiem z przodu , moje propozycje nie znalazły uznania.Elf pisze:Swoją drogą - coś czuję, że jak już dojdzie do zakupu, to i tak wybiorę czerwony...
Ta piłeczka na nosie trochę Ci horyzonty przysłania ... I zeza zbieżnego utrwala.Jakuboto pisze:A pingwinowi tylko brzuch pomalować i też mamy murzyna . Lepszy zawsze napęd dwu murzynowy .
Skoro to tylko kwestia nazwy to zwij jak chcesz byle byście się do pedałowania przykładali.Vivid pisze:Ta piłeczka na nosie trochę Ci horyzonty przysłania ... I zeza zbieżnego utrwala.Jakuboto pisze:A pingwinowi tylko brzuch pomalować i też mamy murzyna . Lepszy zawsze napęd dwu murzynowy .
I co to za określenie "dwumurzynowy"?! Jakieś takie bez stylu i lansu.
Jakiś "Bimurzyn" czy "Twinmurzyn"/"Twinbambo" bardziej przemawia.