stofler pisze:Jurek Kiler pisze:stofler pisze:I co z tego, że mamy piękny samochód luksusowy, wyposażony we wszystkie systemy, skoro nigdy nie dojedzie do celu bo zawsze coś się po drodze zepsuje. Nie lepiej mieć trochę słabiej wyposażony ale taki, który zawsze dowiezie nas tam gdzie chcemy, na którym można polegać, niezawodny?
Przemyślcie to.
Jak tak tylko dodam, że bilans Djokovica w finałach Szlema wynosi 16-10 i jest gorszy od bilansu Federera 20-11, więc z tą niezawodnością bym się jeszcze wstrzymał.
Chodzi o rywalizację
Novaka z
Rogerem, w której bilans finałów WS to 4-1. Można też dodać, tak dla dodania smaku, że 3 wygrał na Wimbledonie czyli królestwie
Federera a jedyny, który przegrał miał miejsce w 2007 roku, kiedy
Djokovic był jeszcze leszczem bez Szlema na koncie.
Ale jak Novak nabija kolejne zwycięstwa na Federerze w wersji leszcz to jest ok? Ty na poważnie masz jakieś problemy z myśleniem.
Novak gdy grał w finał Szlema z Federerem w prime, ma z nim nim ujemny bilans, i generalnie robił w tych meczach za wycieraczkę. Wersja Feda z poprzedniej dekady, nawet w wersji loser, odesłałaby tak żenującego Djokovica jak wczoraj maks w 4 łatwych setach. To że potem Serb ogrywał gościa który już dawno powinien być na emeryturze, jest generalnie mało istotne. Djokovic nabija swoje rekordy, gdzie pokolenie '90 nie ma na swoim koncie Szlema, młodzi gracze wolą grać w koszykówkę albo nagrywać filmiki na vloga byle tylko hajs się zgadzał, a jego najpoważniejszymi rywalami są Federer zbliżający się do 40, któremu został tylko serwis, i Nadal bez kolan, który właśnie po raz drugi łysieje.
Jeśli za coś szanować Djokovica, to za run 2011, wszystko co wydarzyło się później, a już zwłaszcza po jego powrocie po urazie, należy raczej przemilczeć, nie licząc tego jednego rodzynka jakim był zeszłoroczny półfinał z Rafą.
Obecny tenis jest na tak żenującym poziomie, że każdy tytuł aktualnie powinien być liczony jako 0,5. Ma to szczęście Djoko, że za młodu był gnębiony, i zostało mu najwięcej sił na czasy gdzie w tenisa gra na poważnie on i zdezelowany Fed i Rafa.
I piszę to jako kibic, który ma gdzięś te rekordy, i który mocno musiałby się zastanowić którego z wczorajszych finalistów bardziej nie znosi, a Rafie kibicuje tylko dlatego, że pozostałej dwójki nie znosi bardziej. Moja niechęć do nich jest oczywiście, ze zdecydowanie innych powodów. Bo taki Roger ze swoim tenisem, przy nudnym do bólu Serbie, wygląda jak nastolatka przy babci zasuwającej na spotkanie w radzie parafialnej.