I co by dawało takie ostrzeżenie? Co by następowało przy recydywie? Jak dla mnie wpływ trenera w czasie samego meczu jest niezbyt istotny, więc pozwoliłbym na doradzanie z wysokości boksu, tak żeby to nie zaburzało płynności gry. Między punktami niech sobie pokazują czy nawet krzyczą co chcą.Azeszty pisze:Odnośnie "kołczingu", są głosy aby dopuścić coaching w wielkich szlemach. Bez sensu. Żeby było sprawiedliwie to właśnie nie powinno być żadnego coachingu. Inaczej będzie turniej kto ma lepszego kołcza, kto ma lepsze możliwosci techniczne. Oczywiście, same rady kołcza nie wygrywają, ale wielki szlem i wielkie pieniądze niech będą dla tych co są samodzielni na korcie. Ja bym dołożył dodatkowe ostrzeżenie, w przypadku coachingu ostrzeżenie tylko dla kołcza, bez konsekwencji dla zawodniczki. Na ostudzenie i na zorientowanie się w co gramy.
Świat to nie zbór pobożnych życzeń. Nie tworzy się prawa i zasad dla samego prawa i zasad. Wtedy mamy zwykłą farsę. Problem w tym, by prawo można było egzekwować. Jeżeli tak nie jest to tylko się je ośmiesza i relatywizuje.Azeszty pisze:Odnośnie "kołczingu", są głosy aby dopuścić coaching w wielkich szlemach. Bez sensu. Żeby było sprawiedliwie to właśnie nie powinno być żadnego coachingu. Inaczej będzie turniej kto ma lepszego kołcza, kto ma lepsze możliwosci techniczne. Oczywiście, same rady kołcza nie wygrywają, ale wielki szlem i wielkie pieniądze niech będą dla tych co są samodzielni na korcie. Ja bym dołożył dodatkowe ostrzeżenie, w przypadku coachingu ostrzeżenie tylko dla kołcza, bez konsekwencji dla zawodniczki. Na ostudzenie i na zorientowanie się w co gramy.
A ja jako fachowiec z tej dziedziny - nie pomijam i powiem, że człowiek w stresie, zdenerwowany, pod wpływem adrenaliny - nie przyswaja tego co się do niego mówi. Słyszy - i rozumie - pierwsze może dwa słowa. Obecność jest uspokajająca, ale nie treść. Szum słów człowieka , który jest bliski i szanowany - a nie to co on mówi.Vivid pisze:Pomijam aspekt psychologiczny..
Brzmi to jak z jakiegoś Marksa czy innego Lenina. Nie wiem, gdzie przyzwolenie trenerom na podpowiadanie miałoby powodować wprowadzanie dodatkowych różnic, czy zwłaszcza kłód pod nogami.Azeszty pisze:Oczywiście nigdy nie będzie 100% fair, ale powinnismy dązyć do wyrównania szans, a nie do wprowadzania dodatkowych róznic i kłód pod nogi.
właśnie o to chodzi, po co twardzielom kołcz na korcie? Twardziel powinien sobie radzić sam, bez pomocy osób trzecich. Albo sam zdobywasz szlema, albe powinno się przy szlemach pisać też i nazwisko kołcza. właśnie na tym polega dodatkowa wartosć szlema, że jest to praca samodzielna.Vivid pisze:To może inaczej. Wyrównywanie szans? To są jakieś bzdety dla ... frajerów i nieudacznik"ów
Sport, tym bardziej wyczynowy, jest dla aktywnych, kreatywnych i ... twardych. Nie szukamy pomocy, sami idziemy po swoje i stwarzamy sobie okazje. Tak to już działa, że nie chodzi o oszukiwanie systemu, a o tworzenie dróg i okazji.
To nie jest żadna iluzja, w piłce nożnej nie usmierca się trenera tylko wyrzuca na trybuny i niech ginie w tłumie i się bawi w szyfrowanie wiadomosci. To szyfrowanie jest tak żałosne, że wiecej czasu zabiera odszyfrowanie i pamiętanie szyfru, a co dopiero wprowadzenie jakichś wskazówek w działanie.Vivid pisze: Poza tym bzdurą jest regulowanie czegoś czego nie da się egzekwować. Jak się nie chce kołczingu to zostaje ban na wejścia szkoleniowców na kort. Ale jak wspomniałem, to iluzja. Trener przed telewizor, a pomagier z komórką na trybunę ...
Tu mówimy o szlemach i zwyklutkich turniejach WTA. Rzeczywiście, widownia w podrzędnych turniejach WTA jest często tak znikoma, ze dorady kołcza (słyszane w TV) są jedną z rozrywek. Ale na szlemach nie ma co robić szopki i mecz powinien być samodzielny.Vivid pisze:
Niech trener zejdzie na kort w przerwie i swoje powie. Dziś tenis to biznes, a biznes to też show. Podstawić mikrofony (tak się robi), dodatkowa atrakcja dla widza. A dla grających lekcja jak wygląda wyczynowa (czasem nie ) podpowiedź na korcie.
No tutaj mi zaimponowałeś. Jeśli w czasie wymiany masz czas na patrzenie sie na kołcza to jesteś superman.Vivid pisze:
W czasie wymiany nie patrzy się na trenera, między punktami można.
Przecież to porównanie to bzdura, w piłce nożnej jak trener wyleci, to dzwoni do asystenta i ten przekazuje instrukcje piłkarzom, nie ma potrzeby szyfrowania czegokolwiek, a już na pewno nie dyryguje z trybun gestami.Azeszty pisze:To nie jest żadna iluzja, w piłce nożnej nie usmierca się trenera tylko wyrzuca na trybuny i niech ginie w tłumie i się bawi w szyfrowanie wiadomosci.
Tenis jest ... był, bardzo skostniały i tradycyjny przez dziesiątki lat. Ale ostatnio mamy sporo rewolucji. Ty jesteś za tradycją, ja za powiewem zmian. To kwestia gustu, nie ma co się spierać.Azeszty pisze:Właśnie o to chodzi, po co twardzielom kołcz na korcie? Twardziel powinien sobie radzić sam, bez pomocy osób trzecich. Albo sam zdobywasz szlema, albe powinno się przy szlemach pisać też i nazwisko kołcza. właśnie na tym polega dodatkowa wartosć szlema, że jest to praca samodzielna.Vivid pisze:To może inaczej. Wyrównywanie szans? To są jakieś bzdety dla ... frajerów i nieudacznik"ów
Sport, tym bardziej wyczynowy, jest dla aktywnych, kreatywnych i ... twardych. Nie szukamy pomocy, sami idziemy po swoje i stwarzamy sobie okazje. Tak to już działa, że nie chodzi o oszukiwanie systemu, a o tworzenie dróg i okazji.
Mylisz trochę sytuacje. Trener w piłce nożnej nie jest eliminowany z ławki za kołczingAzeszty pisze:To nie jest żadna iluzja, w piłce nożnej nie usmierca się trenera tylko wyrzuca na trybuny i niech ginie w tłumie i się bawi w szyfrowanie wiadomosci. To szyfrowanie jest tak żałosne, że wiecej czasu zabiera odszyfrowanie i pamiętanie szyfru, a co dopiero wprowadzenie jakichś wskazówek w działanie.Vivid pisze: Poza tym bzdurą jest regulowanie czegoś czego nie da się egzekwować. Jak się nie chce kołczingu to zostaje ban na wejścia szkoleniowców na kort. Ale jak wspomniałem, to iluzja. Trener przed telewizor, a pomagier z komórką na trybunę ...
Chyba przegapiłeś jedno małe "nie"Azeszty pisze:No tutaj mi zaimponowałeś. Jeśli w czasie wymiany masz czas na patrzenie sie na kołcza to jesteś superman.Vivid pisze:
W czasie wymiany nie patrzy się na trenera, między punktami można.
Marcin_L pisze:Małe pytania techniczne do zwolenników dopuszczenia trenera na kort:
1. Jak wyobrażacie sobie tę obecność trenera na korcie w kontekście płynności gry?
2. Czy trener może wchodzić na kort celem udzielenia rady w każdej chwili, np. pomiędzy poszczególnymi piłkami, pomiędzy gemami, lub co dwa gemy, lub po secie?
3. Czy może trener powinien móc już stale siedzieć na ławeczce zawodnika podczas meczu?
Generalnie jestem za tym, aby zawodnik był na korcie sam. Tenis to gra indywidualna, również w sferze mentalnej i intelektualnej. Trener może coś tam z boku podpowiedzieć, zasygnalizować, ale nie może to wpływać na jakiekolwiek przedłużenie gry, zakłócenie jej płynności albo skutkować wybiciem przeciwnika z koncentracji i rytmu.
Nie do zaakceptowania dla mnie są takie sytuacje jak w koszykówce czy siatkówce, gdzie gra jest ciągle przerywana, bo coś nie idzie i trener na bieżąco może interweniować.
Moje zdanie jest takie, że żadnego schodzenia na kort, ale jak chcą przekazywać gesty, czy nawet krzyczeć między wymianami (np. "Graj jej skróty, bo jest gruba i wolno biega."), to spoko, póki nie odbywa się to w czasie wymiany i czas między punktami jest zachowany.Marcin_L pisze:Małe pytania techniczne do zwolenników dopuszczenia trenera na kort:
1. Jak wyobrażacie sobie tę obecność trenera na korcie w kontekście płynności gry?
2. Czy trener może wchodzić na kort celem udzielenia rady w każdej chwili, np. pomiędzy poszczególnymi piłkami, pomiędzy gemami, lub co dwa gemy, lub po secie?
3. Czy może trener powinien móc już stale siedzieć na ławeczce zawodnika podczas meczu?
Generalnie jestem za tym, aby zawodnik był na korcie sam. Tenis to gra indywidualna, również w sferze mentalnej i intelektualnej. Trener może coś tam z boku podpowiedzieć, zasygnalizować, ale nie może to wpływać na jakiekolwiek przedłużenie gry, zakłócenie jej płynności albo skutkować wybiciem przeciwnika z koncentracji i rytmu.
Nie do zaakceptowania dla mnie są takie sytuacje jak w koszykówce czy siatkówce, gdzie gra jest ciągle przerywana, bo coś nie idzie i trener na bieżąco może interweniować.
Też nawiasem mówiąc - na anglojęzycznych stronach wyczytałem, że część sędziów zapowiedziała, że w ogóle nie chce już sędziować meczów Sereny.hokej pisze: Nawiasem mówiąc - podobno szefowa USTA prywatnie przeprosiła Ramosa. Czyli na zewnątrz prezentujemy idiotycznie pojmowaną poprawność polityczną, a wewnętrznie używamy rozumu. Co za czasy... .