Nie ma co się szarpać, dograł bo ma szacunek do rywala, kibiców...
Pierwszy set był naprawdę dobry i wielka szkoda tego urazu, jak trzeba to należy jednak odpuścić, jego pozycja w rankingu jest niezagrożona, a ani w Madrycie ani w Rzymie nie "broni" jakiejś pokaźniej ilości punktów, lepiej więc opuścić tego jednego, a nawet dwa Mastersy jeśli nie ma się stuprocentowej pewności. Do pierwszego spotkania w Madrycie ma ok. 10 dni, może to wystarczy, ale jeśli nie to lepiej dać sobie ten tydzień czasu na rekonwalescencje więcej.
Ale ja i tak jestem pod wrażeniem Federera, teraz widać ile daje porządny trening, a nie zabawa jaką Roger sobie zafundował w takcie przygotowań do sezonu 2013, większość się ograniczała do jakiś tourne i spotkań towarzyskich czy to w Brazylii czy w Azji. Te problemy z plecami też mogły być spowodowane właśnie tym, że nie przygotował się on odpowiednio do rywalizacji na najwyższym poziomie, mięśnie pleców po prostu nie były na to gotowe.
Teraz Szwajcar imponuje kondycją i regularnością, świetnie się porusza, świetnie broni, nie ma takiego problemu z przejścia z defensywy do ataku. Natomiast zmiana rakiety ma moim zdaniem marginalny na to wpływ, może bardziej dla psychiki, wmówienie sobie, że winą jest rakieta nie jest takie głupie.
W każdym razie Federer ma 33 lata na karku i tu jest paradoks, rozgrywa najwięcej spotkań z całej czołówki (32/33) i ma najwięcej zwycięstw (28/29) i w ogóle gra najwięcej od wielu, wielu lat. Już sprawdziłem, na tym etapie sezonu miał więcej rozegranych spotkań jedynie w roku 2005(bilans 35-2) i 2006(bilans 33-2). Oczywiście Roger zapowiada przerwę, start w Monte-Carlo jak wielu zauważyło może jest właśnie tym spowodowany, że w niedalekiej przyszłości na czas narodzi potomka 1-2 turnieje odpuści. Rozchodzi się jednak o to, że mając 33 lata na karku on daje radę.