Cambrinus pisze:hokej pisze:Cambrinus pisze:
2009 to 4 finały i 2 zwycięstwa WS. 2010 to jeden tytuł. Po 2011 miał już 30 lat jakieś przykłady zawodników, którzy w tym wieku seryjnie wygrywali?
Patrzysz na las, nie widzisz drzew. AO 2009 i USO 2009 - tak, na 100% przegrał te finały bo był gorszy, szczególnie ze zwłokami Nadala.
Kończymy OT, jak masz ochotę kontynuacja w temacie Maestro.
No i co to ma do rzeczy, że przegrał? Wszyscy przegrywają. Może napisz kto wg. Ciebie zasługuje na miano najlepszego, bo zaraz się okaże, że taka klasyfikacja nie ma dla Ciebie sensu, a dyskusję prowadzisz z wrodzonej przekory.
To ostatnie pewnie też.
Ale poważnie - raczej unikam takich porównań, bo zawsze trzeba przyjąć jakieś założenia, które dla jednego będą ok, dla drugiego będą założeniami pod tezę. Chodzi mi o to, że dopóki geniusz i przewaga techniczna Szwajcara były dla reszty nie do ogarnięcia, to wyglądało to zupełnie inaczej. Pojawił się Nadal, ok na czerwonym badziewiu, które nigdy nie było domeną Federera. Ale od AO 2009, gdzie w finale Szwajcar po prostu nie miał prawa przegrać (statystyka, zmęczenie rywala, argumenty tenisowe, nawierzchnia, długo wymieniać) psychika Maestro została zryta w stopniu nie do odbudowy. FO było fartem, USO powtórką - było łatwo i przyjemnie, pojawiło się trochę zagrań pod publiczkę, Del Potro złapał zębami a Szwajcar stracił pewność siebie. To nie Argentyńczyk wygrał ten mecz, to Roger przegrał.
Kulminacja to półfinał USO z Djokovicem i pamiętne returny Serba z zamkniętymi oczami. Nawet nie chodzi, że zdemolował Federera mentalnie, ale o komentarz Szwajcara po meczu. "Nikt mnie nie uczył tak grać" odpowiedział na pytanie o komentarz do zagrań Novaka.
Rozumiem rozżalenie, ale to była odpowiedź dziecka, któremu odebrano zabawkę. I ciąg dalszy potwierdził prosty fakt - piękno i skuteczność gry Szwajcara jest prosta wykładnią tego co zaproponuje przeciwnik. Wiek nie ma nic do tego, dwa finały Wimbla z Djokovicem są tego dowodem.
Dlatego, mimo ogromnego szacunku dla osiągnięć czy stylu, taki zawodnik nie będzie przeze mnie uważany za GOAT-a. Bo zabrakło jednego, ale bardzo istotnego w tenisie elementu. Powtórzę - czysto technicznie Federer jest wzorem metra, biorąc pod uwagę całokształt widzę wiele rys.