Baardzo fajny artykuł o nim.
http://www.tennis.com/pro-game/2018/02/ ... nal/71935/
Wychowany w kraju bez możliwości doszedł do top 50.
Jedyny turniej wygrany - Quito, ale za to 4 razy pod rząd .
Polecam lekturę.
38 lat prawie na karku ma, długo się już na niego nie napatrzysz.Vivid pisze:Burgos? Brzmi jak burger , czyli może go polubię
Biegający? No żeby mi jeszcze Big Mac uciekał to już gruba przesada.SABR pisze:Choć zawsze pozostaje alternatywa w Mackenzie McDonaldzie, młody, 22letni, biegający BigMac.
Myślę, że nieprzygotowany do gry na hardzie ziemniak Burgos był najbardziej zadowolony z zainkasowania za tę przyjemność 35 tys. funtów.SABR pisze:Urzekł mnie podziękowaniami za mecz z Rafą podczas Australian Open, rzadko widzę taki widok, gdy ktoś dostaje "bęcki", mimo to cieszył się z tego, że mógł zagrać na jednym z największych kortów świata z jednym z najlepszych tenisistów w historii.
Trzeba jakoś spalić te 500 kalorii przy łapaniu go.Vivid pisze:Biegający? No żeby mi jeszcze Big Mac uciekał to już gruba przesada.SABR pisze:Choć zawsze pozostaje alternatywa w Mackenzie McDonaldzie, młody, 22letni, biegający BigMac.
Aż mam ochotę tutaj wrzucić zdjęcie pewnej, zagrożonej wyginięciem małpy z długim nosem. Zaglądanie do kieszeni to rzeczywiście polska specjalność.Martinek pisze: Myślę, że nieprzygotowany do gry na hardzie ziemniak Burgos był najbardziej zadowolony z zainkasowania za tę przyjemność 35 tys. funtów.
Tylko widzisz... z jednej strony masz rację, nie Twój portfel więc nie Twoja sprawa. Z drugiej jednak strony jest to praktyka nieelegancka i swoiste pokazywanie wała organizatorom, a przede wszystkim kibicom, którzy być może liczyli, że będą mogli dłużej pooglądać danego zawodnika.SABR pisze:Aż mam ochotę tutaj wrzucić zdjęcie pewnej, zagrożonej wyginięciem małpy z długim nosem. Zaglądanie do kieszeni to rzeczywiście polska specjalność.
Demonizujesz, a idąc Twoją logiką to jak w robocie cały czas Ci "nie wychodzi" to się do niej po prostu nie nadajesz.Vivid pisze:Tacy jesteście "mądrzy"? To co powiecie jak Wam nie zapłacą jak coś w robocie nie wyjdzie, czy z przyczyn nie bardzo od Was zależnych coś nie dojdzie jednak do skutku? Polacy nic się nie stało.
Niczym nie poparta teoria, z której tylko wynika, że "lepiej nie mierz innych swoja miarą"Martinek pisze:Myślę, że nieprzygotowany do gry na hardzie ziemniak Burgos był najbardziej zadowolony z zainkasowania za tę przyjemność 35 tys. funtów.SABR pisze:Urzekł mnie podziękowaniami za mecz z Rafą podczas Australian Open, rzadko widzę taki widok, gdy ktoś dostaje "bęcki", mimo to cieszył się z tego, że mógł zagrać na jednym z największych kortów świata z jednym z najlepszych tenisistów w historii.
Ludzie, opanujcie się.Roger pisze:Rzeczywiście ciekawy artykuł o nieszablonowym tenisiście i człowieku.
Czy specjalista w grze na trawie ma tyle samo szans na zdobycie wymaganej liczby punktów do gry w pierwszej rundzie Wimbledonu bez kwali na swojej ulubionej nawierzchni, co specjalista w grze na mączce? Idąc dalej, kto powinien z nich zagrać w pierwszej rundzie Wimbledonu bez konieczności przebijania się przez kwalifikacje, kto ma większe szanse na przebrnięcie pierwszej rundy?SABR pisze:Zapytam się tylko o jedno - czy kwalifikanci nie mogli zdobyć tylu punktów przez cały, długi sezon tenisowy, by móc się dostać do głównej drabinki?
Wiesz, czym jest "ziemniak"? Bo sądząc po tej wypowiedzi poddawałbym to w wątpliwość.SABR pisze: Nazywanie "ziemniakami" tenisistów, którzy jednak wciąż są lepsi od tych, którzy do "ziemniakowania" im jeszcze brakuje (czyt. kwalifikantów czy dzikie karty), nie jest w porządku.
Tak, są sobie winni, że system woli, aby w pierwszej rundzie Wielkiego Szlema przegrywali za kilkadziesiąt tysięcy władcy kurników, zamiast dać szansę specjalistom od nawierzchni, na której rozgrywany jest turniej WS, lub tenisistom młodszego pokolenia, dla których występ w pierwszej rundzie mógłby być świetną lekcją i doświadczeniem procentującym w przyszłości.SABR pisze:Rozumiem, że niższy ranking powoduje to, iż mają trudniej się przedrzeć do głównych drabinek największych turniejów, co nie zmienia faktu, że sami sobie są winni.
Łapy precz od jednego z moich ulubionych zawodników Ty, Ty, Ty tenisowy dyletancie jeden Ty !!! Facet cieżko harował na to aby być w tym miejscu, w którym jest, w wieku jakim to osiagnął i przy swoich warunkach, które w teorii predysponują go tylko i wyłącznie do ciężkiej harówy na kortach ziemnych (niech Ci będzie) w szopach i kurnikach, ponieważ tam nie było, nie ma i nie bedzie nigdy lekko. To jest nagroda i zaszczyt zagrać na centralnym przeciwko jednemu z wybitnych. Chwytasz ?Martinek pisze: Na całe szczęście Burgos przepadł w Quito, więc nie będzie straszył swoją obecnością w drabinkach Wielkiego Szlema, chyba, że faktycznie uczciwie na to zapracuje w kwalifikacjach, wtedy żadnych obiekcji mieć nie będę. Natomiast w tym momencie gra w pierwszych rundach ludzi, którzy na ranking zapracowali w małych turniejach na zupełnie innej nawierzchni przed zawodnikami perspektywicznymi jest dla mnie nie do zaakceptowania.
A jak sobie wyobrażasz selekcję? Tych "specjalistów od danej nawierzchni"?Martinek pisze:.. są sobie winni, że system woli, aby w pierwszej rundzie Wielkiego Szlema przegrywali za kilkadziesiąt tysięcy władcy kurników, zamiast dać szansę specjalistom od nawierzchni, na której rozgrywany jest turniej WS, lub tenisistom młodszego pokolenia, dla których występ w pierwszej rundzie mógłby być świetną lekcją i doświadczeniem procentującym w przyszłości.
Że niby co? Artykuł jest ciekawy. Ja kiedyś przeczytałam podobny artykuł przybliżający sylwetkę i drogę tenisową Joao Sousy i od tamtej pory śledzę losy Portugalczyka z wielką sympatią.Martinek pisze:Ludzie, opanujcie się.Roger pisze:Rzeczywiście ciekawy artykuł o nieszablonowym tenisiście i człowieku.
Australijczycy rozwiązali to poprzez organizowanie turniejów o dziką kartę pozwalającą na grę w pierwszej rundzie Australian Open. W taki sposób w AO18 zagrał Alex De Minaur, wstydu nie przyniósł.Majorka pisze:Musi być spójny, jednolity system - jasny i nikogo nie dyskwalifikujący. Nie dający możliwości manipulacji.
Ano to, że nazywanie przeciętnego wyrobnika, który wyłączając turniej w Quito w 2017 roku mógł się poszczycić rekordem 4 wygranych i 10 przegranych spotkań na szczeblu wyższym, niż Challengery, nieszablonowym tenisistą jest jak na mój gust, lekką przesadą.Majorka pisze:Że niby co?