Ostatnio przeczytałem, że Victoria Azarenka planuje w tym sezonie zdobycie Złotego Wielkiego Szlema. Dla przypomnienia: Złotym Wielkim Szlemem nazywamy zwycięstwo we wszystkich czterech turniejach Wielkiego Szlema, a dodatkowo zdobycie złotego medalu na igrzyskach olimpijskich. Oczywiście, wszystkie te zwycięstwa, muszą zostać osiągnięte w singlu. Dotychczas takiej sztuki dokonała tylko Steffi Graf, a miało to miejsce w 1988 roku.
Nie mniej jednak to, co mówi coraz głośniej Azarenka jest bardzo intrygujące. Można by powiedzieć, że przecież dopiero raz wygrała turniej Wielkiego Szlema (w tym roku Australian Open), z drugiej strony tegoroczne wyniki Białorusinki są imponujące: rozpoczęła od zwycięstwa w turnieju w Sydney, potem zwycięstwo w Melbourne na AO. Warto dodać, że jej tegoroczny bilans spotkań wynosi 12-0. Zobaczymy, jak pójdzie jej w tym tygodniu w Dausze?
Mierząca 1,83 metra, ważąc przy tym lekko ponad 60 kilogramów, urodzona 31.07.1989 roku w Mińsku zawodniczka ma predyspozycje do gry w tenisa na pewno, ale czy uda jej się to osiągnąć? Do tej pory wygrała 10 turniejów cyklu WTA w singlu, dodając do tego 6 w grze podwójnej.
Na pewno jej gra jest bardzo efektywna. Tenis techniczny nie jest jej największym atutem; bardzo często gubi się w trakcie takiej wymiany, ale za to potrafi wielokrotnie przebiec szerokość kortu bez chwili zatrzymania podczas jednej wymiany, żeby później posłać wygrywającą piłkę. Cechą tenisa Azarenki, którą kojarzą wszyscy kibice jest jednak coś innego, jest to jej krzyk. Bardzo wielu fanów tenisa nie jest w stanie znieść okrzyków Białorusinki, a ja się przyznam, że mi to nie przeszkadza, dodam więcej ma to swój urok.
Podsumowując, życzę Victorii jak najlepiej, ale nie sądzę, że uda jej się osiągnąć cel zamierzony na ten sezon.
