ATP Madryt: Kubot w półfinale debla!

36

łukasz kubot

Łukasz Kubot w parze z Francuzem, Jeremym Chardym, pokonał po nieco ponad godzinie hinduski duet, Rohan Bopanna i Mahesh Bhupathi w dwóch setach, 6:2, 6:4. Dzięki temu zwycięstwu Polak tym samym zapewnił sobie udział w półfinale gry podwójnej mężczyzn turnieju rangi ATP World Tour Masters 1000, który rozgrywany jest na czerwonej mączce w Madrycie (pula nagród 3,37 miliony euro). Polsko-francuski debel walkę o finał zapewnił sobie w imponującym stylu. Chociaż wielkimi faworytami tej konfrontacji byli Bopanna i Bhupathi, to jednak Kubot wraz z Chardym pokazali, że nie boją się rywalizacji z najlepszymi.

 

Sklasyfikowani odpowiednio na dziesiątym i jedenastym miejscu w światowym rankingu deblistów hindusi, mimo, że, teoretycznie, jako bardziej doświadczona i lepiej ze sobą zgrana para, winni wygrać z Kubotem i Jeremym bez żadnego problemu, to jednak rzeczywistość nie okazała się już tak różowa. A właściwie była, tyle, że tym razem fortuna uśmiechnęła się do bliższych nam tenisistów. Dobiegający czterdziestki Bhupathi wyraźnie nie jest tym samym zawodnikiem co kiedyś. Grający zawodowo w tenisa od 1995 roku Hindus, niegdyś lider rankingu deblowego dzisiaj jest cieniem samego siebie sprzed kilku sezonów. Chociaż wciąż gra na dobrym, wysokim poziomie, to jednak brakuje mu już nie tylko kondycji, ale, przede wszystkim, nie jest już tak spragniony kolejnych trofeów.

 

Z drugiej strony, nie ma się co dziwić. W grze podwójnej osiągnął już niemal wszystko, a każdy zawodnik wkraczający do zawodowego tenisa nie tylko może mu pozazdrościć zdobytych tytułów ale także stawia sobie 38-lata jako wzór do naśladowania. Z kolei po drugiej stronie siatki wraz z Bopanną napotkali opór dwóch świetnych graczy, wybitnych deblistów, którzy jednak wspólnie grają ze sobą od niedawna. Jednak wszystkie doświadczenia zebrane przez lata gry z innymi partnerami procentują właśnie teraz. Kubot, grając w parze z Austriakiem, Oliverem Marachem uczestniczył nawet w ATP World Tour Finals. Francuz, dwudziesty dziewiąty zawodnik rankingu singlowego uzupełnia grę Kubota właśnie w tych miejscach gdzie jest ona niepełna i niekompletna. Jak na razie wzajemna współpraca, tak na korcie jak i poza nim, przynosi obu tenisistom nie tylko wiele radości co, konkretną ilość zwycięskich meczów, co w przypadku Kubota, punktującego nieregularnie, jest na pewno rzeczą nie do przecenienia. Przez wiele lat odnajdujący się wyśmienicie w grze podwójnej Kubot w ostatnim czasie nie zachwycał. Odkąd zadecydował o tym aby skupić się na singlu i odłożyć debel na boczny tor, znacznie zmniejszyła się nie tylko liczba zwycięstw, ale, co istotniejsze uległa całkowitemu niemal rozpadowi pewność siebie naszego, niegdyś najlepszego w kraju, tenisisty. Teraz w końcu wracają na właściwy tor. Widać, że Bolesławianin znalazł z 26-latkiem wspólny język. Tak jak za swoich najlepszych czasów, tak i teraz , potrafi porozumieć się i zrozumieć myśli swojego partnera w lot, co w deblu jest niemal tak ważne jak czysto tenisowe umiejętności.

 

Współpraca na linii polsko-francuskiej przynosi już pierwsze owoce. Jest to o tyle zbawienne, że akurat teraz Łukasz notuje obniżkę formy. Takie przełamanie pozwoli mu uwierzyć we własne możliwości i z nowymi siłami przystąpić do kolejnych meczów. Dość powiedzieć, że 30-letni Kubot w swojej karierze deblisty nigdy nie doszedł w Mutua Madrid Open dalej niż  do… I rundy. Tak, dokładnie, nasz najlepszy deblista w parze z Olivierem Marachem nigdy nie zdołał przejść nawet pierwszej przeszkody, startując w tej imprezie dwukrotnie. Dziś Kubot wygrał już w deblu trzeci kolejny mecz, co jest jego najlepszym wynikiem w karierze. Z kolei w singlu Polak odpadł już w drugiej rundzie kwalifikacji. Na całe szczęście, wszystkie niepowodzenia singlowe zostały odkupione wspaniałym wynikiem w grze podwójnej. Teraz na drodze Chardy’ego i Kubota stanie najtrudniejsza przeszkoda z możliwych. Polak stanie najprawdopodobniej w szranki z najlepszą parą deblową tego dziesięciolecia i obecnymi liderami rankingu ATP Doubles, bliźniakami Mikiem i Bobem Bryanami. Trzeba uczciwie powiedzieć, że rozstawieni w Madrycie z numerem szóstym Hindusi, choć teoretycznie lepsi, nie mieli tego dnia za wiele do powiedzenia na korcie. Stanęli oni przeciwko silnej i nie popełniającej błędów maszynie, która pracowała w perfekcyjny i wolny od błędów sposób. Kubot grał wzorowo, kończąc niemal wszystkie akcje samodzielnie i nie dając swojemu partnerowi odbijać piłki. Zarówno dyspozycja serwisowa jak i returnowa obu zawodników zasługuje na najwyższe noty. Przeciwko tak wyrachowanym i sprytnym przeciwnikom przyjęli dobrą taktykę, którą później konsekwentnie realizowali.

 

Właśnie dyscyplina taktyczna, w kluczowych momentach najważniejsza, okazała się decydująca. Także inne elementy, na czele z serwisem funkcjonowały dziś bez zarzutu. Morale i pewność siebie Kubota i Chardy’ego także była wysoka, gdyż  w kluczowych momentach obronili wszystkie sześć break pointów i ani razu nie zostali przełamani. Ważnym aspektem była także żelazna solidność polsko-francuskiej pary, która przy swoim podaniu przegrała tylko cztery akcje. Hinduski duet wyraźnie nie był przygotowany na tak duży opór, za co zapłacił najwyższą cenę. Jednak eliminacja z rąk tak dobrze dysponowanych tego dnia Kubota i Chardy’ego nie przynosi ich rywalom najmniejszej ujmy. Mecz toczył się przecież pod dyktando „naszego” duetu, który najpierw, w I secie, dwukrotnie przełamał serwis oponentów i wygrał decydującego o zwycięstwie w partii gema na sucho, aby w drugiej  i zarazem ostatniej partii polec po znacznie bardziej wyrównanym widowisku, przegrywając dopiero w końcówce partii i trzeciemu w meczu przełamaniu przy stanie 4:4 . Na stadionie Caja Magica nie było wątpliwości kto bardziej zasługuje na zwycięstwo. Jedyne wątpliwości dotyczyły tego jak szybko i w jakim stylu Kubot z Chardym pokonają rywali. A dokonali tego w sposób wręcz mistrzowski, ani na chwilę nie pozwalając Hindusom dojść do głosu.

 

Jest to jeden z największych sukcesów Kubota w całej jego zawodowej karierze. 30-letni Bolesławianin w finale tak prestiżowego turnieju ostatni raz znalazł się w ubiegłym roku, kiedy to w duecie z Serbem, Janko Tipsarevicem zwyciężył w Rzymie. Z kolei jeżeli Polak pokona jutro najlepszych deblistów świata, braci Bryanów, w niedzielne popołudnie stanie przed szansą na szesnasty deblowy tytuł w karierze. Z drugiej strony taki obrót spraw powoduje, że Polak nie pojedzie na eliminacje kolejnego turnieju rangi Masters 1000, który już w przyszłym tygodniu rozpoczyna się na ziemnych kortach w Rzymie. Absencja Kubota w Rzymie poskutkuje tym, że Łukasz po raz pierwszy od dwóch lat wypadnie poza pierwszą setkę rankingu najlepszych tenisistów świata. Tak więc, mimo ogromnego sukcesu, jakim niewątpliwie jest półfinał madryckiej imprezy i, w niedalekiej przyszłości spotkanie z najlepszym deblem w historii tej dyscypliny, Polak stanie przed sporym dylematem. Skupić się na singlu i odbudować swoją pozycję na światowych listach, czy całe siły skierować na deblowe tory i postarać się o małą niespodziankę podczas listopadowych ATP World Tour Finals? Biorąc pod uwagę, że dzięki osiągnięciu 1/2 finału Masters 1000 w Madrycie Polak wzbogaci się o 360 punktów do rankingu, nic nie stoi na przeszkodzie aby wraz z Chardym wystąpić w finałach ATP. Polsko-francuska para awansuje od przyszłego tygodnia w okolice czternastego miejsca w rankingu par deblowych. Aby dostąpić zaszczytu wystąpienia w nieoficjalnych mistrzostwach świata, muszą oni znaleźć się w gronie ośmiu najlepszych par tego sezonu. A przecież, jak pokazał madrycki turniej, od teraz dla Kubota nie ma rzeczy niemożliwych…